W dzisiejszym wpisie chcielibyśmy Was zaprosić na malutką, ale bardzo uroczą wysepkę – Isla de Tabarca. Zlokalizowana jest ona u wybrzeży Hiszpanii – w regionie Costa Blanca w pobliżu miasta Alicante (do którego administracyjnie przynależy). Mieliśmy okazję spędzić tam bardzo przyjemny dzień podczas naszych hiszpańskich wakacji w październiku 2015 roku.
Isla de Tabarca
Wysepka jest naprawdę malutka – ma 0,3 km2 – jej długość to 1750m a w najszerszym miejscu ma około 300m. Aktualnie zamieszkuje ją na stałe zdaje się około 50 osób. Ma ona kształt przypominający cyfrę 8 z przewężeniem na środku i jedną częścią większą od drugiej. Jedna część jest zamieszkała i zajęta przez osadę Isla Plana o Nueva Tabarca, druga jest bardziej “dzika” 🙂 . Dostać się można na nią licznymi katamaranami oraz taksówkami wodnymi. Kursują one bardzo często (nawet poza wysokim sezonem) zarówno z Alicante jak i z miasta Santa Pola (oraz podobno z Torrevieja – ale tego nie wiemy na pewno).
My jako miejsce wypłynięcia wybraliśmy właśnie tę drugą miejscowość. Pogoda była wspaniała (pomimo końca października bezchmurne niebo i upał) tak więc 40-minutowy rejs na wyspę przebiegał leniwie i bez zakłóceń na łapaniu promieni słonecznych 🙂 . Po lewej stronie katamaranu cały czas przesuwało się wybrzeże Costa Blanca, a przed nami systematycznie powiększała się Isla de Tabarca.
Isla Plana o Nueva Tabarca
Po opuszczeniu katamaranu w Porcie na Tabarce tłum ludzi rozchodzi się od razu w dwóch kierunkach – jedni kierują się ku osadzie, drudzy ku bardziej dzikiej części wyspy. Sugerujemy udać się tam, gdzie wybrała się mniejszość – będzie można spokojniej korzystać z jej uroków. Jako, że przypłynęliśmy na wyspę jednym z porannych kursów to mieliśmy okazję zobaczyć, że wyspa ożywa tak na prawdę wyłącznie dla turystów – zaraz po przypłynięciu promu zaczynają otwierać się kawiarnie, sklepik i tawerny 🙂 . My wybierając oczywiście kierunek mniej popularny wybraliśmy się wpierw na zwiedzanie osady.
Wita nas ona piękną bramą wejściową otoczoną licznymi palmami. Sama osada składa się dosłownie z kilku wyłożonych drobnymi kamieniami ulic przecinających się pod kątem prostym. Zabudowa jest głównie parterowa i jednopiętrowa co potęguje wrażenie miniaturowości 🙂 . W centrum znajduje się główny, duży plac, na którym proponujemy się rozsiąść, wypić kawę w znajdującej się tam kawiarni i po prostu upajać się klimatem. Jak przystało na malutką wysepkę ma ona właśnie niepowtarzalny klimat malutkiej wysepki 😉 .
Przejście wszystkich ulic nie zajmie Wam wiele czasu – będziecie pewnie jednak krążyć po nich nie jeden raz nie chcąc ich opuszczać 😉 . W północnej części znajduje się ładnie położony kościół św. Piotra i Pawła. Niestety niedane było nam go zwiedzić od środka ze względu na trwające prace restauracyjne. Na wyspie znajduje się również hotel – myślimy, że spędzenie tam nocy kiedy wyjadą z niej już prawie wszyscy turyści musi być wyjątkowe 🙂 . Niestety z tego co zauważyliśmy to hotel działa chyba tylko w szczycie sezonu. Po nasyceniu się pierwszą częścią wyspy i zauważeniu, że ilość turystów znacząco się zwiększa postanowiliśmy wyruszyć już na trochę dłuższy spacer dookoła części drugiej.
Fort i latarnia morska
Część niezamieszkana porośnięta jest głównie trawami, kaktusami, niskimi krzewinami oraz kwiatami. Dominują na niej dwie budowle – fort oraz latarnia morska. Oba obiekty nie są niestety przeznaczone do zwiedzania – fort jest własnością wojska a latarnia jest prawdopodobnie ciągle w użytku. Nie zmienia to faktu, że są one swoistą atrakcją tej płaskiej wyspy. Sama latarnia spełniła Agnieszkowe, dość wysokie wymagania dotyczące tychże budowli 🙂 . Przemieszczając się pomiędzy latarnią a fortem natkniemy się na klimatyczne ruiny zabudowań gospodarczych a na samym wschodnim krańcu wyspy znajduje się ogrodzony murem mały cmentarzyk. Spacerowanie po tej części jest naprawdę bardzo przyjemne i wyciszające – człowiek ma ochotę usiąść i wpatrywać się w morze lub na znajdujące się na wyciągnięcie ręki wybrzeże Costa Blanca 🙂 .
Po wyczerpujących spacerach nie pozostało nam nic innego jak usiąść w restauracji oferującej piękne widoki na plażę oraz wschodnią część wyspy. Tradycyjna Paella, świeża ryba oraz dzban lodowatej Sangrii dopełniły całości tego bardzo udanego dnia. Wylegiwanie na niedużej plaży o kształcie półksiężyca pozostawiliśmy sobie na sam koniec co ostatecznie okazało się błędem… Zaraz po tym jak się przebraliśmy i na niej umościliśmy zerwał się porywisty i zimny wiatr. Było to jedno z naszych najkrótszych plażowań w historii – trwało może 15 minut 🙂 . Jako ciekawostkę do tej informacji dodamy, że Marcin przez wszystkie te godziny na wyspie nosił na ramieniu wielką torbę plażową z wyposażeniem… 😉 . Obok plaży, w przewężeniu znajduje się muzeum poświęcone wyspie. Sprawdźcie jednak wcześniej terminy i godziny otwarcia – nam niestety nie udało się go zwiedzić.
Cabo Santa Pola
Wspomniany porywisty wiatr okazał się również przekleństwem podczas drogi powrotnej – katamaranem rzucało we wszystkie strony a spore fale przelewały się przez pokład. Droga powrotna wobec tego wyjątkowo nam się dłużyła… Marcin o mało co nie wyrwał krzesła z pokładu, natomiast Agnieszka nie otwierając ani na minutę oczu starała się uspokoić szalejący błędnik. Nie popsuło nam to jednak fantastycznego odbioru samej wysepki – według nas jest to żelazny punkt programu podczas pobytu na wybrzeżu Costa Blanca. W drodze powrotnej do Alicante zatrzymaliśmy się jeszcze obok latarni morskiej na stałym lądzie, przy której na klifie znajduje się punkt widokowy Cabo Santa Pola. Jest to efektowna kładka w kształcie półokręgu, z której roztacza się świetny widok zarówno na Isla de Tabarca jak i na Alicante. Na co więc czekać? Czas w drogę! 🙂
Este blog es realmente un paseo a través de toda la información que quería sobre este este tema tan complejo y no sabía a quién preguntar .