Osoby, które czytają naszego bloga odnotowały pewnie fakt, iż małe wysepki to coś, co naprawdę lubimy. Możecie się więc domyśleć jakaż była nasza radość, kiedy w trakcie przygotowań do wylotu na Lanzarote dowiedzieliśmy się o istnieniu Graciosy – “bohaterki” dzisiejszego wpisu 🙂 .
Graciosa
Graciosa jest niewielką wysepką – jej wymiary to 8 km na 4 km, a powierzchnia wynosi mniej więcej 29 km2. Jest jedyną zamieszkaną wyspą archipelagu Chinijo, który znajduje się na północ od Lanzarote. Zamieszkuje ją około 700 osób w dwóch miejscowościach: “stolicy” Caleta del Sebo oraz zamieszkałej jedynie w trakcie sezonu Pedro Barba. Jako ciekawostkę dodamy, że na wyspie nie ma żadnego źródła słodkiej wody – jest ona dostarczana aktualnie rurociągiem bezpośrednio z Lanzarote 🙂 . Wybranie się na Graciosę jest dobrym pomysłem zarówno w przypadku całodniowej wycieczki jak i nawet pobytu kilkudniowego dla osób chcących wypocząć i odsapnąć od turystycznego zgiełku.
Jak dotrzeć?
Dostać się tam możemy za pomocą promu, który kursuje wielokrotnie w ciągu dnia nawet poza wysokim sezonem. Wypływają one z Orzoli, o której wspominaliśmy we wpisie “Atrakcje Lanzarote – co zwiedzić? Część 3“. Do wyboru mamy dwie firmy, które tak naprawdę nie stanowią dla siebie konkurencji a świetnie się uzupełniają 😉 . Ceny identyczne – 20 euro od osoby w dwie strony. Zaoszczędzić można kupując bilet w Orzoli z kilkudniowym wyprzedzeniem – możliwy rabat do 5 euro. My w podróż wybraliśmy się z Lineas Romero. Rejs trwa około 30 minut, więc nawet osoby takie jak Agnieszka (czyli z lekką chorobą morską) są w stanie ją jakoś znieść. Ostrzegamy jednak, że w odcinku między Orzolą a cieśniną Rio potrafi pobujać… Czego jednak nie robi się dla odwiedzenia wysepki 😉 .
Zwiedzanie
Gdy opuszczaliśmy Orzolę pogoda nie zapowiadała się za dobrze – gęste chmury kazały nam się zastanowić czy wybraliśmy dobry dzień na tę wycieczkę. Na szczęście kiedy docieraliśmy do Caleta del Sebo silny wiatr zaczynał już je rozganiać – reszta dnia była naprawdę słoneczna w związku z tym nie zrażajcie się kiepską pogodą o poranku 😉 . Na miejscu część osób udawała się na zwiedzanie wyspy, a część przesiadała się na katamarany, którymi miała ją poznawać od strony oceanu. Graciosę można zwiedzać na wiele sposobów: na piechotę, rowerem czy też samochodem terenowym. Wypożyczalni rowerów jest na wyspie kilka. Pamiętajcie jednak, że nie wszędzie rowerem dojedziecie ze względu na piaszczystą nawierzchnię lub zakaz wprowadzania rowerów np. na plażę. Rower jednak będzie dobrym wyborem jeżeli zdecydujecie się na zwiedzenie bardziej odległej, północnej części wyspy.
Caleta del Sebo
My jako środek transportu wybraliśmy własne nogi 😉 . Na dobry początek sugerujemy pokręcić się trochę bez większego celu po Caleta del Sebo. Człowiek czuje się tutaj trochę jak na dzikim zachodzie – piaszczyste drogi, brak śladów asfaltu, wzdłuż dróg niska, biała zabudowa… Jest naprawdę uroczo i bardzo sennie 🙂 . W samym centrum znajdziemy sklepy, bary oraz restauracje. Jest również małe muzeum, muzeum aloesu oraz kościółek, do którego bardzo zachęcamy zajrzeć. Cały wystrój ołtarza nawiązuje do morskich tradycji i wykonany jest z elementów marynistycznych: wioseł, steru czy kotwicy. Na Graciosie mamy do wyboru kilka plaż, z czego aż trzy znajdują się na południu. Po krótkiej analizie dostępnych możliwości udaliśmy się w związku z tym właśnie w tamtym kierunku 😉 .
Playa Montaña Amarilla
Naszym celem było dotarcie do Playa Montaña Amarilla leżącej u stóp wulkanu o tej samej nazwie. Rzeczywiście zgodnie z hiszpańskim nazewnictwem góra przybrała dość intensywny, żółtawy kolor 🙂 . Wychodząc z Caleta del Sebo mieliśmy do przejścia około 5 km. Trasa wiedzie praktycznie cały czas wzdłuż oceanu – po drodze mijamy inne znane plaże – Playa del Salado oraz Playa La Francesca. Wszystkie są naprawdę bardzo ładne z żółtym, drobnym piaskiem. Playa Montaña Amarilla znajduje się w zagłębieniu małej zatoczki i osłonięta jest od silnego wiatru wysoką ścianą wulkanu. Spędziliśmy tam sporo czasu korzystając z przygrzewającego słonka. Woda była niestety dość zimna – tym razem na kąpiel zdecydował się jedynie Marcin. Utknęlibyśmy tam pewnie na dłużej gdyby nie fakt, że musieliśmy zdążyć na ostatni prom opuszczający tego dnia wyspę 🙂 .
Nasz pobyt na Graciosie był raczej wypoczynkowy – wzdłuż wybrzeża przeszliśmy tylko 10 km. Dla osób, które nie mogą usiedzieć w miejscu wyspa nie będzie jednak nudna – na trasach pieszych tam poprowadzonych na pewno będą w stanie spędzić wiele godzin. Możecie również zdobyć szczyty znajdujących się tam kilku wulkanów. My po plażowaniu postanowiliśmy “zaliczyć” chociaż wspomniany wcześniej Montaña Amarilla. Niestety brak czasu i zdrowy rozsądek kazały nam przerwać wejście na sam szczyt i udać się jednak w stronę portu 🙂 . Widoki z miejsca, do którego udało nam się dotrzeć i tak były zacne – świetnie było widać samą Graciosę jak i inne wyspy archipelagu Chinijo.
Po dotarciu z powrotem do Caleta del Sebo zatrzymaliśmy się jeszcze w jednym z nielicznych otwartych barów, aby nabrać trochę energii na powrót – wybór padł na popularny tapas jakim są krokiety rybne 😉 . Ograniczony czas nie pozwolił nam na eksplorację północnej części wyspy, która wydaje się równie ciekawa. Być może Wam się to uda, gdy odwiedzicie tę przemiłą wysepkę 🙂 .
Informacje praktyczne
Linie promowe kursujące na trasie Orzola – Caleta del Sebo
Lineas Romero
https://www.lineasromero.com/en/ferries/lanzarote-orzola-la-graciosa-caleta-de-sebo/
Biosfera Express
http://www.biosferaexpress.com/en/index.html
Ceny biletów:
20,00 euro za osobę w dwie strony
Czas rejsu:
do 30 minut
Pozostałe wpisy poświęcone Lanzarote
Lanzarote – co warto wiedzieć? – Informacje ogólne o wyspie i porady praktyczne
Lanzarote i jej wulkaniczne atrakcje – Park Narodowy Timanfaya, Caldera Blanca, Monte Corona
Atrakcje Lanzarote – co zwiedzić? Część 1 – El Golfo, Los Hervideros, Janubio, Playa Blanca
Atrakcje Lanzarote – co zwiedzić? Część 2 – Arrecife, Teguise, Tahiche, Lagomar, La Santa
Atrkacje Lanzarote – co zwiedzić? Część 3 – Jardin de Cactus, Mirador del Rio, Jameos del Agua
I słusznie, że lubicie małe wysepki. Zwłaszcza, gdy są tak piękne jak La Graciosa 🙂