Niezależnie od faktu czy jesteście wielbicielami pieszych wędrówek czy też nie Park Narodowy Jasmund jest miejscem, które koniecznie należy odwiedzić będąc na Rugii. Nie bez powodu wpisany on został na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. W tym najmniejszym parku narodowym Niemiec (raptem ok. 30 km2) znajduje się pierwotny las bukowy. Park Narodowy Jasmund jest jednak przede wszystkim znany jako miejsce występowania największych klifów kredowych Niemiec wraz z najbardziej charakterystycznym punktem widokowym – Königsstuhl czyli królewskim tronem. Zapraszamy Was dzisiaj na wspólny spacer po Parku Narodowym Jasmund :).
Park Narodowy Jasmund
Park Narodowy znajduje się na zlokalizowanym w północno-wschodniej części wyspy półwyspie Jasmund i obejmuje obszar na północ od miasta Sassnitz. Jedno z wejść do parku znajduje się praktycznie zaraz za wyjazdem z miejscowości. Jeżeli dysponujecie większą ilością czasu sugerujemy wybrać się w trasę właśnie z tego miejsca – do punktu Königsstuhl jest stąd ok. 9km, z których część przejść można plażą wzdłuż klifów. My tego dnia mieliśmy jeszcze w planie przylądek Arkona (gdzie też jest sporo chodzenia), więc udaliśmy się parę kilometrów dalej do miejscowości Hagen, gdzie znajduje się główny parking (jak każdy w Niemczech płatny 😉 ) dla Centrum Informacyjnego Königsstuhl.
Wyruszamy do Kollicker Ort
Z tego miejsca rozpoczynają się trasy piesze oraz rowerowe. Dla leniwych jest jeszcze opcja dojazdu do Centrum Informacyjnego i punktu widokowego autobusem – o ile nie macie problemów z poruszaniem się to nie polecamy oczywiście takiego rozwiązania ;). Do wyboru mamy stąd dwie trasy – żółtą o długości ok. 3 km biegnącą wprost do Centrum Informacyjnego Königsstuhl oraz dłuższą niebiesko-zieloną biegnącą do Centrum łukiem przez Kollicker Ort – ma ona ok. 6,5 km. My zdecydowaliśmy się na opcję dłuższą, gdyż przy Kollicker Ort miała znajdować się nieduża latarnia morska 🙂 . Przez pierwsze 4 km wędrujemy praktycznie cały czas pierwotnym lasem bukowym, który niewiele różni się od naszych polskich lasów liściastych 😉 . Jako, że jest dopiero wiosna to nie jest jeszcze całkiem zielono, ale w powietrzu czuć, że lada chwila wszystko się już w pełni rozwinie. Pojawiają się też już pierwsze polany pełne dzikich białych kwiatów.
Wszyscy inni idący z parkingu wybrali trasę krótszą, więc na pierwszym odcinku poruszaliśmy się całkiem sami. Było to bardzo przyjemne doświadczenie, gdyż podczas naszej wędrówki otaczała nas prawie całkowita cisza. Przerywana była jedynie szumem strumienia Kollicker i drzew oraz ćwierkających gdzieniegdzie ptaków. Spotykane na trasie powalone drzewa, tworzące niekiedy przedziwne konstrukcje, nadają parkowi dziki charakter. Trasa przez las kończy się dość gwałtownie, gdyż w pewnym momencie pojawia nam się przed oczami morze oraz sporej wielkości kredowy jar. A to dopiero początek, bo kilka kroków dalej ukazują nam się słynne kredowe klify. Widok ten szczególnie po wyjściu bezpośrednio z lasu robi naprawdę wielkie wrażenie – piękne białe klify wyłaniają się wśród drzew opadając wprost w kierunku morza, które ma tu nietypowy dla Bałtyku błękitno-lazurowy kolor (poczuliśmy się jak nad Morzem Śródziemnym 😉 ).
Klify kredowe!
Od tego momentu czas przejścia całej trasy zacznie się nam znacząco wydłużać, gdyż co kawałek będziemy chcieli przystawać i robić zdjęcia 😉 . Z tego miejsca świetnie widać m.in. wybrzeże z klifami, którędy prowadzi trasa piesza od strony Sassnitz. No ale jak dotarliśmy już do Kollicker Ort to trzeba się również rozejrzeć za wspomnianą wcześniej latarnią morską. Tu niestety spotkało nas spore rozczarowanie… Niewielka latarnia odnalazła się, ale niestety skrywała się między gęstymi drzewami. Trasa prowadząca do niej i do plaży była niestety zamknięta ze względów bezpieczeństwa (brak utrzymania zimowego). W tym przypadku jedyną możliwością jej zobaczenia był rejs statkiem wzdłuż klifów… Trudno – nie było czasu na rozpaczanie – trzeba było ruszać dalej w kierunku Königsstuhl. Od tego momentu zaczęliśmy już spotykać turystów, choć nadal można ich było policzyć na palcach jednej dłoni. Trasa z Kollicker Ort do kolejnego przystanku, czyli punktu widokowego Victoriasicht to około 1,5 km spacer.
Victoriasicht i Konigsstuhl
Victoriasicht jest punktem, z którego świetnie widać najsłynniejsze miejsce w Parku Narodowym, czyli wspominany przez nas wielokrotnie, wysoki na 118 metrów kredowy klif Königsstuhl. Tutaj zaczęło się już robić bardziej gęsto – aby wyjść na niewielki balkonik widokowy trzeba było ustawić się w małej kolejce 😉 . Widok robi oczywiście wrażenie, ale według nas bardziej spektakularne widoki czekają na Was właśnie w okolicach Kollicker Ort. Z Victoriasicht jest już tylko kilka kroków do przystanków autobusowych przywożących turystów z parkingu oraz do wejścia do Nationalpark-Zentrum Königsstuhl. Musicie wiedzieć, że aby wejść na punkt widokowy Königsstuhl musicie wykupić bilety do Centrum Informacyjnego. Koszt biletu to 8,50 euro od osoby. W Centrum czekają na Was interaktywne wystawy poświęcone m.in. lasom bukowym oraz kredzie. My zrezygnowaliśmy z wizyty w centrum ze względu na czekającą nas wizytę na Arkonie, ale jeżeli Wy nie będziecie mieli tak napiętego harmonogramu to zachęcamy do odwiedzenia 🙂 .
Do parkingu w Hagen wracamy trasą krótką (żółtą) podziwiając mijane widoki i polodowcowe jeziorka. Wzdłuż trasy natkniecie się również na informacje o miejscach, w których w zamierzchłych czasach zamieszkiwali Słowianie. Narzucone tempo i przebyte kilometry dały nam się trochę we znaki, więc zaraz po powrocie na parking zlokalizowaliśmy budkę z Fischbrötchen :). Bułka z Bismarckiem (dla Marcina) oraz z wędzoną makrelą (dla Agnieszki) dodały nam sił przed dalszą trasą. Według Endomondo przebyta przez nas w Parku trasa wyniosła około 11 km. Czujemy pewien niedosyt w związku z tym jeżeli wrócimy jeszcze kiedyś na Rugię to spróbujemy pewnie przejść całą trasę od strony Sassnitz 🙂 .
David Caspar Friedrich
Na koniec wpleciemy jeszcze trochę kultury i sztuki :). Przebywając na Rugii na pewno zauważycie pojawiający się dosłownie wszędzie (kartki, magnesy, kubki, reprodukcje) obraz niemieckiego malarza romantycznego Caspara Davida Friedricha “Skały kredowe na Rugii”. Artysta spędził swoją podróż poślubną właśnie na wyspie i na podstawie stworzonych przez siebie szkiców popełnił w 1818 roku wspomniane dzieło. Miejsce uwiecznione na obrazie nigdy nie zostało zidentyfikowane. Może to wynikać z faktu, że artysta połączył kilka miejsc w jedno lub też, że kredowe klify podlegają ciągłej erozji – co roku w wyniku sztormów następują kolejne osunięcia. Namalowane miejsce być może już po prostu nie istnieje w takiej formie 🙂 .
Park Narodowy Jasmund jednak ciągle istnieje i zachwyca swoim pięknem – zachęcamy do odwiedzin! Czas w drogę!
Informacje praktyczne
Park Narodowy Jasmund
Witryna parku: http://www.nationalpark-jasmund.de/
Parkingi znajdują się zaraz za Sassnitz oraz w miejscowości Hagen
Podstawowe szlaki:
Błękitny – Sassnitz -> Königsstuhl ok. 9 km
Błękitno-Zielony – Parking Hagen -> Königsstuhl ok. 6,5 km
Żółty – Parking Hagen -> Königsstuhl ok. 3 km
Centrum Informacyjne Königsstuhl
Bilety – 8,50 euro od osoby (wymagane aby wejść na punkt widokowy Königsstuhl)
Możliwy dojazd autobusem z parkingu w Hagen
Witryna centrum: https://www.koenigsstuhl.com
Zwiedzamy Rugię
Zapraszamy do zapoznania się z naszymi pozostałymi wpisami dotyczącymi Rugii:
Rugia – wyspa nie tylko na wakacje
Arkona – przylądek pełen atrakcji
Wizyta na okręcie podwodnym w Sassnitz
5 myśli na temat “Park Narodowy Jasmund – Wybrzeże kredowe”